top of page
Szukaj
  • michalbomastyk

Barbie feministka. Czy na pewno?



Obejrzałem Barbie. Choć nie darzę szacunkiem ani jej, ani firmy Mattel, to musiałem pójść do kina jako autor pracy licencjackiej (stare dzieje!) poświęconej Barbie jako ikonie kultury. I chciałbym podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami po obejrzeniu filmu.


Zanim jednak o tym, to myślę, że należy się Wam kilka zdań tytułem wyjaśnienia, skąd we mnie taka antypatia do Barbie. To już tłumaczę. Jest taka książka Mary Rogers, „Barbie jako ikona kultury”, która poświęcona jest – jak sam tytuł wskazuje – lalce jako fenomenowi kulturowemu. Barbie skradła serca dzieciom (głównie dziewczynkom) oraz dorosłym (głównie kobietom), zagarnęła rynek, skomercjalizowała ciało i wytworzyła sztuczny, bo plastikowy, obraz piękna: nieosiągalnego, niezdrowego, mitycznego, upragnionego przez niemalże wszystkich, bo przecież wszyscy chcemy być piękni i szczupli!


A to wszystko okraszone ideami feministycznymi, bo przecież lalka Barbie jest sprawcza, bo może być kim chce, być jaka chce, pracować, gdzie chce i nie musi przejmować się opinią innych, bo uosabia czystą perfekcję. I wszyscy tacy możemy być, jeśli tylko zapragniemy. A Barbie nam w tym pomoże. Bo Barbie nie jest kawałkiem plastiku, tylko osobą, mającą realny wpływ na nasze życie.


Pomyślicie, że to, co piszę jest nienormalne, żeby tak analizować zabawkę (czy na pewno?). I może macie rację, ale taki urok filozofa, że myśli, czasem za dużo. Ale zobaczcie: Barbie ma konto na Instagramie, gdzie ubiera się w najlepsze, najdroższe marki, pije kawę ze Starbucksa, ma swoje czasopismo, gra w filmach i serialach, jeździ na Fashion Weeks, ma swoich fanów i swoje fanki (a może nawet wyznawców i wyznawczynie) i wypowiada się w pierwszej osobie liczby pojedynczej. Moim zdaniem nie możemy już mówić dłużej o plastikowym przedmiocie, ale o realnej, prawdziwej postaci, która tak naprawdę może funkcjonować w totalnym odseparowaniu od zabawki. Można by nawet pokusić się o stwierdzenie, że to Barbie (osoba) kazała sobie stworzyć swoją podobiznę w postaci lalki, ale to już by była gruba przesada...


To co więc z tym feminizmem Barbie? Bzdura totalna i oszustwa. Wiecie, że jednym z akcesoriów dołączanych do plastikowej zabawki była waga, która pokazywała maksymalnie 50 kg? A na pytanie, co zrobić, żeby schudnąć Barbie odpowiadała: „Nie jeść”. Wracając do wizerunku piękna: Barbie ma zbyt długie nogi w stosunku do rąk i nie byłaby w stanie utrzymać równowagi stojąc, jej wcięcie w talii jest tak wąskie, że nie mieszczą się w niej organy wewnętrzne. Ale zostaje nam jeszcze kwestia sprawczości i bycia kim się chce, w pełnej niezależności od mężczyzn – przecież to niemożliwe, a feminizm nie polega na tym, aby odseparować się od mężczyzn, tylko aby tworzyć razem i działać wspólnie na rzecz równości i zmiany.


To teraz możemy przejść do filmu. Oglądało mi się go naprawdę przyjemnie i osobiście oceniam go na 7.5/10, bo kolorowy, bo cukierkowy, bo naprawdę dobrze zrobiony. No i reżyserka – kobieta i feministka, więc liczyłem, że może Barbie zostanie odczarowana. I trochę została. No właśnie... Trochę. Pojawiła się też firma Mattel produkująca Barbie – ciekawy zabieg, dać się ośmieszyć, żeby zarobić krocie. Jest jeszcze Ken – samotny i robiący z siebie trochę idiotę, żeby tylko Barbie się nim zainteresowała w romantyczny sposób. I co najważniejsze, w filmie Barbie nie jest zabawką – jest żywą osobą! No więc chyba nie oszalałem, gdy w 2014 pisałem o niej filozoficzny licencjat.


Ja wiem, że w filmie najpierw jest matriarchat, potem patriarchat, żeby następnie nastąpiła rewolucja i zapanował (s)pokój. Ale sposób, w jaki zostało to przedstawione stanowczo mi się nie podoba i zdecydowanie go odrzucam. Pozwólcie, że Wam to opiszę.


Matriarchat został przedstawiony jako nieprawdziwy, cukierkowy i sztuczny, w którym mężczyźni nie mają nic do powiedzenia. Kobiety i mężczyźni są w zasadzie identyczne/i i żyją w sztucznym świecie bez smutku, stresu, gdzie jest wieczna impreza. I nagle Barbie i Ken znajdują się w patriarchalnym świecie, w którym Ken się zakochuje, bo widzi, że męskość ma znaczenie i że mężczyźni mogą być przemocowi, silni i walczyć o swoje. I postanawia przejąć władzę w tym matriarchalnym świecie wraz z innymi Kenami, sprowadzając Barbie do roli służących. Potem wszyscy się godzą, widzą, że ani matriarchat, ani patriarchat nie są dobre i następuje szczęście. Ale Ken w Sądzie Najwyższym wciąż nie zasiądzie, bo aż takiej władzy (jako mężczyzna) nie dostanie.


Zmierzam więc do tego, że tworzenie filmu opierającego się na feministycznym przesłaniu poprzez wykorzystanie motywu wojny płci jest dla mnie nie na miejscu i nie przynosi pożądanej zmiany, a w przypadku Barbie – ośmieszyło Kenów. A dla mnie feminizm nie jest o tym. Feminizm jest dla mnie o inkluzji, wspólnocie i byciu razem. Barbie (stereotypową!) przedstawiono jak bohaterkę i obrończynię, Kena jako niedojrzałego głupca, który chce pobawić się w pana i władcę. Moim zdaniem nie tędy droga, jeśli chcemy mówić o równości.


I nie chcę brzmieć w tym tekście jak „obrońca uciśnionych mężczyzn”, wszak wiemy, że funkcjonujemy w patriarchalnym świecie, gdzie wielu mężczyzn prezentuje zachowania, które mało mają wspólnego z troską. Ale zwróćmy uwagę, że kobiety też ten patriarchalny wzorzec noszą w sobie i też takie zachowania przejawiają. To, czego się nauczyłem, zwłaszcza dzięki funkcjonowaniu telefonu zaufania dla mężczyzn w naszej fundacji, to że motyw wojny płci i szydzenia z mężczyzn jest totalnie bez sensu i jeszcze bardziej pogłębia podziały między kobietami i mężczyznami. I w ogóle mówienie o wojnie w kontekście relacji damsko-męskich jest takie stereotypowe i patriarchalne właśnie!


To tyle ode mnie. Chciałem się tym z Wami podzielić. I dodam jeszcze jedno: Wiem, że jest wiele Barbie na rynku, o różnych kształtach ciała. Ale cały czas jest Barbie stereotypowa. I tak długo jak pozostanie, ciężko mówić o feministycznych wartościach. A jeśli jesteście zainteresowane i zainteresowani tym, co napisałem w licencjacie, to proszę – czytajcie śmiało i klikajcie tutaj.

276 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

O tym, dlaczego tworzymy Uniwersytet Równości

Dyskryminacja? To mnie nie dotyczy Każdy kraj, niezależnie od pozycji ekonomicznej, położenia geograficznego, czy przynależności do związków unii i sojuszy, boryka się z pewnymi problemami. Mówiąc „kr

bottom of page