Dyskryminacja? To mnie nie dotyczy
Każdy kraj, niezależnie od pozycji ekonomicznej, położenia geograficznego, czy przynależności do związków unii i sojuszy, boryka się z pewnymi problemami. Mówiąc „kraj” nie mam jednak na myśli problemów systemu, rządu ani warstw, które decydują o porządku tego świata, ale o tych, którzy współtworzą społeczeństwo. O ludziach, którzy zmuszeni są do podporządkowania się pewnym prawidłom. O tych, którzy, często nie posiadając wyboru, wpychani są w pewne ramy, etykietowani i spychani na dalszy plan- lub wystawiani na pierwszy wyłącznie dla szykan i poniżeń. Co może być powodem do takich potworności? Inny kolor skóry, pochodzenie, płeć, wyznanie, orientacja seksualna lub zwyczajnie brak najnowszego smartfona albo kolor spodni nie pasujący do najnowszych trendów. Powodów może być mnóstwo i choć w pierwszej myśli rasizm, seksizm czy dyskryminacja to wątki odległe, to wyjrzyjmy na własne podwórko. Zajrzyjmy do prestiżowych szkół. Pomyślmy o swoich współpracownikach czy członkach rodziny. Poczytajmy wypowiedzi przeciętnych, użytkowników portali społecznościowych. Czy aby na pewno nie ma tam przejawów mowy nienawiści lub mało śmiesznych, ale przecież niewinnych żartów, przez które ukradkiem komuś zakręciła się w oku łza? Mogłoby się wydawać, że wysoko rozwinięte kraje, które posiadają najpotężniejsze bronie, najsilniejsze władze, przemyślane systemy legislacyjne, z łatwością powinny radzić sobie z problemem prześladowań i dyskryminacji. Jednak rozglądając się wokoło okazuje się, że problemy te dotyczą nie tylko krajów wolniej rozwijających się, ale również- a może przede wszystkim „potęg” współczesnego świata.
Ja-oprawca czy ja-wybawiciel
Wiek XXI- nowoczesność, postęp, rozwój? Z pewnością tak. Jesteśmy częścią społeczeństwa informacyjnego. Z łatwością w kilka minut możemy odnaleźć większość danych, wiadomości, ciekawostek, czy skomunikować się z dowolnym człowiekiem na kuli ziemskiej. W którym jednak momencie do postępu i rozwoju dołączyła znieczulica i dehumanizacja tych, którzy nie mieszczą się w naszych „normach”? Analizując dzieje ludzkości wydaje się, że te potworności zawsze towarzyszyły społecznościom. Zmienił się jedynie zasięg krzywd, jakie każdy z nas może wyrządzić dowolnej osobie. „Każdy z nas? Ja też?” Tak. Każdy z nas dysponuje potężną bronią, którą może zniszczyć życie drugiego człowieka. Na szczęście ta broń może zmienić się w narzędzie skutecznej obrony. I to jedna z misji naszej Fundacji.
„Uniwersytet Równości” – Czy ma to sens?
Dzięki programom takim jak Erasmus+ organizacje, których powołaniem jest walka z nierównością i wykluczeniami, mają odpowiednie narzędzia, aby zwalczać przejawy dyskryminacji i edukować o tym, jak ważne jest tworzenie społeczeństwa opartego na równości i tolerancji. Korzystając z dobrodziejstw tego programu, mamy szansę realizować piękny projekt o nazwie „Uniwersytet Równości” we współpracy z europejskimi stowarzyszeniami z Bułgarii i Niemiec. Celem projektu, jest wymiana doświadczeń organizacji uczestniczących w zakresie problemów, z jakimi muszą borykać się osoby nieheteronormatywne oraz osoby w sytuacji uchodźczej, stworzenie wspólnych rozwiązań, które pomogą przeciwdziałać wykluczeniom w naszych środowiskach oraz wreszcie wymiana młodzieży, podczas której owoce naszej 15-miesięcznej pracy zostaną przekazane na wykładach i zajęciach warsztatowych. Wszystko po to, aby budować społeczeństwo otwarte i równe. Czy jest to forma pomocy, dzięki której problem dyskryminacji całkowicie i natychmiastowo zniknie? Oczywiście, że nie. Jednak powiększanie środowisk, o jednostki, które są w stanie działać na własnym terenie i aktywnie edukować o tym, dlaczego równość jest ważna, to początek wielkich zmian. Od czegoś przecież trzeba zacząć...